Gdyby nie reakcja pracownicy PKP PLK mogło dojść katastrofy kolejowej
W czwartek w Ministerstwie Infrastruktury szef tego resortu Dariusz Klimczak wręczył pracownicy PKP PLK Beacie Szatanik, która zapobiegła wysadzeniu torów, odznakę honorową "Zasłużony dla kolejnictwa". Pracownica PKP PLK otrzymała również nagrodę finansową.
Klimczak podczas konferencji podkreślił, że Szatanik pełniąc swoje obowiązki na stacji kolejowej Czechowice-Dziedzice (Śląskie) dostrzegła nietypowy przedmiot na torach, który nie pasował do infrastruktury kolejowej. Kobieta zawiadomiła swoich przełożonych.
"Na pierwszy rzut oka można było powiedzieć, że to jest jakiś zwykły przedmiot. Tylko ze względu na profesjonalizm pani Beaty Szatanik nie doszło do katastrofy" - zaznaczył Klimczak. Dodał, że w tym miejscu poruszają się zarówno pociągi towarowe, jak i osobowe, zbiegają się linie kolejowe. "Gdyby nie właściwa reakcja pani Beaty Szatanik, mogło dojść do tragedii, do śmierci osób, co potwierdzają dochodzenia właściwych służb" - powiedział Klimczak.
Służby prasowe Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach zakomunikowały 22 maja, że zatrzymano 63-latka, który położył granat moździerzowy na torach kolejowych w Czechowicach-Dziedzicach. Zobaczyła ten niebezpieczny przedmiot pracownica zakładu linii kolejowych, która kontrolowała infrastrukturę i to ona wezwała mundurowych. 63-latek usłyszał zarzuty sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. "Za czyn, którego się dopuścił, grozi mu do 8 lat więzienia" – podała wówczas policja.(PAP)
autorzy: Marcin Chomiuk, Aleksandra Kuźniar
mchom/ akuz/